Witajcie!
Drugi dzień nie był tak obfity w ptaki. Za to bardzo polubiłam naszych współlokatorów, którzy byli (jak my) ptakolubami. Jeden powiedział do mnie:
-Masz szczęście do ptaków.
Stało się to po tym gdy podchodziłam do dymówek robić zdjęcia. Byłam bardzo blisko podlotów karmionych przez rodziców. zrobiłam kilka niezłych ujęć, ale prezentuję w galerii tylko dwa- z lenistwa, bo więcej nie chciało mi się zgrać :)
Nasz pobyt dobiegał końca. Wszystko kiedyś się kończy, niestety! Smutno było zostawiać śliczny domek, w którym panował taki spokój i taka cisza, że budził cię rano śpiew ptaków- zazwyczaj trznadli i zięb... Gdzie obserwowałam śmigające nad zbożem jaskółki... piękne pleszki i jaskrawe trznadle.
Jeszcze wspomnę o czymś, o czym zapomniałam kompletnie- o zagadkowym dzięciole z galerii- jest to dzięciołek. Ptak, którego słyszałam, ale nie widziałam. Oznaczył go niezawodny w takich sytuacjach Janek. To mój 85 gatunek!
I na sam koniec: uznałam rybitwę z poprzedniego posta za białoskrzydłą. Następny post o Zielonej szkole i pobycie na Mazurach.