Dzisiaj z mężem, wybrałam się na masyw Trójgarbu.
Pogoda była śliczna, chociaż trochę wietrzna.
Zaraz po wejściu w ścianę lasu, usłyszałam głosy stadka
bogatek. Ku mojej uciesze, w miarę jak wspinaliśmy się
w górę, przelatywały czubatki, w koronach popiskiwały sosnówki,
jednak największa niespodziankę sprawił mi samiec jarząbka,
który niemal wyfrunął mi spod nóg.
Bardzo ucieszyła mnie ta obserwacja, jarząbki prowadzą tak
skryty tryb życia, że nie często udaje nam się je spotykać.
W w lesie, jak to w lesie, to sójka przeleciała, to kruk krakał
w oddali, popiskiwały na świerkach mysikróliki-sielanka.
Tylko dzik nie był zadowolony ze spotkania z nami, podniósł łeb,
chrumknął niezadowolony i podreptał-myśląc sobie pewnie, kto
tu łazi po moim lesie i przeszkadza w śniadanku:)