Dzisiaj udało mi się namówić męża, na zaglądnięcie na zalane wyrobisko po piaskowni w okolicy Krzeszowa. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że niestety wędkarze już są. Ale nie zniechęciliśmy się, postanowiliśmy przejść stałą trasę, pomimo że na pierwszy rzut oka na tafli wody nie było widać ptaków. w zaroślach buszowało stado sójek, po ścieżce dreptały trzy gile. Kiedy podeszliśmy nad wodę, zobaczyliśmy wędkarzy w łódce na środku zbiornika, pomyślałam, już wszystko spłoszyli, kiedy z zarośli wyleciała parka kaczuszek, zdążyłam tylko spojrzeć, czyżby mandarynki na piaskowni?! Powędrowaliśmy do zalesionej zatoczki, rozstawiliśmy lunetę i …. . Są, parka mandarynek pływała wśród wystających z wody olch i brzóz. Widok cieszył oczy, próbowaliśmy podejść z innej strony w celu zrobienia zdjęć, ale cwaniary ukryły się w niedostępnej zatoczce. w drodze powrotnej, na pocieszenie, udało mi się jedynie zrobić parę zdjęć parze łabędzi, która chętnie pozowała wyjadając roślinki przy brzegu zbiornika. Nie mogę złapać kontaktu z Piotrem, ciekawa jestem, czy widział już w naszej okolicy mandarynki?
Pani Aniu! Moje gratulacje!
Czym było by życie naukowca bez odkryć.:)
Zarabiam nau... :) nauczaniem :) :)
Zwykle odkrywam zanik procesu uczenia się u uczniów, a to odkrycie stare jak edukacja:)
Ale w tych naszych zróżnicowanych, górskich siedliskach trafia się czasem ciekawe, nowe stwierdzenie występowania gatuneku zwierząt, czy roślin.
Ja już naukowcem nie będę, ale Wy Wszyscy młoodzi Juniorzy macie jeszcze szansę. Czego życzę Wszystkim, którzy oczywiście tego pragną :)
„Pani Aniu! Moje gratulacje! Czym było by życie naukowca bez odkryć.:)”
Tak, na zdjęciu jest zalana piaskownia, tylko zdjęcie jest z końca lata.
Dziękuję Wszystkim.