Opodal łąki, na
której spotkałam kulika wielkiego, miałam przyjemność obserwować jeszcze innego
siewkowa, był nim krwawodziób.
Podejrzewam, że
również było to jego stanowisko lęgowe, bo zachowywał się tak, jakby bronił swojego terytorium. Latał w kółko, śpiewał
donośnie, z tą różnicą, że głos krwawodzioba w porównaniu z przeraźliwym
piskiem ostrygojadów jest pięknym, fletowym trelem.
Siadał na
słupku, wśród bujnej roślinności i wymachiwał łapką, jakby chciał powiedzieć:
- a idź rzesz ty z stąd !
Cdn.
Po moim przyjeździe
z Kulinga, a będzie o spotkaniu z maskonurami
z Wyspy Bleik J